DUCH CARNABY STREET
Po surowych latach powojennych i racjonowaniu na kartki żywności i innych produktów, na Wyspach nastały lepsze czasy. Brytyjska młodzież dostawała kieszonkowe, które mogła wydawać na rozmaite przyjemności. A dla Anglików zawsze bardzo ważna była moda! Przedtem ojcowie i synowie ubierali się w tych samych sklepach. A tu nagle, wraz z rozkwitem subkultur, butiki na Carnaby Street zaczęły sprzedawać hiperkolorowe ubrania, w oryginalnym stylu i z oryginalnych materiałów. No i pojawiła się moda „uniseks”, czyli bardzo podobne do siebie ciuchy męskie i damskie.
Popularność sklepów z Carnaby Street rosła, gdyż przychodziły tu gwiazdy takie jak Rolling Stones, Tom Jones, czy The Beatles. Tutaj mieścił się historyczny i pierwszy sklep Lonsdale London, a także sklepy Bena Shermana i Merca. Ciuchy tych firm uwielbiała subkultura mods, a ponieważ zdominowała ona w owym czasie chuligańską część publiki stadionowej, marki te przebojem weszły do kręgów kibicowskich i są w nich obecne do dziś jako klasyczna odzież uliczna.
W latach 80. i 90., po pojawieniu się mody punk, rejon Carnaby stracił swoją aurę. W 1997 roku "wioskę Carnaby" kupiła firma nieruchomości, której celem było przywrócenie prestiżu 11 ulicom składającym się na tę okolicę. W końcu września 2009 roku były tam 133 sklepy, 35 restauracji, kawiarni i barów. Ponad 10 lat temu odnowiona i wyremontowana ulica odzyskała wiele ze swego klimatu. Z marek rozpoznawalnych i spotykanych wśród braci stadionowej na całym świecie swoje sklepy wciąż mają tu Lambretta, Merc, Ben Sherman, The North Face, Napapijri i Henri Lloyd. Niestety nie istnieje już legendarny sklep Lonsdale London - ikona klasycznej odzieży ulicznej.
Dekadę temu, z okazji 50-lecia Carnaby Street odbył się festiwal muzyczny i parada mody. Tegoroczne obchody mają znacznie skromniejszy przebieg, z oczywistego powodu pandemii koronawirusa.