KIBICOWSKA ŁÓDŹ W PODZIALE NA DZIELNICE
Łódź od lat 80-tych jest areną jednej z najciekawszych rywalizacji kibicowskich w kraju. Zaczęło się od lat 70-tych i stuprocentowej supremacji fanów ŁKS-u, jako prekursorów zorganizowanego ruchu „szalikowców” w Polsce. Potem na scenie pojawił się Widzew, któremu wraz z ogromnymi sukcesami piłkarskimi przybywało kibiców w tempie „geometrycznym”. Początkowo nieliczni i ganiani Widzewiacy, w kilka zaledwie lat urośli w siłę, co nie było trudne, gdyż sposób działania kibiców, a zwłaszcza chuliganów daleki był od dzisiejszego. Nie było tej organizacji, nie było systematycznej, z premedytacją prowadzonej wojny, czy tępienia wroga. Po prostu jak się ktoś napatoczył, dostawał parę klapsów i tyle. Nikt nikogo po domach nie nachodził, ani nie czaił się jakoś specjalnie, więc każdy bez ryzyka mógł sobie wybrać klub który chciał, niezależnie od tego, na jakim osiedlu mieszkał. A że magia takich piłkarzy jak Boniek i Smolarek przyciągała, łódzkie podstawówki i licea zapełniły się sympatykami klubu z Al. Armii Czerwonej (dziś Al. Piłsudskiego). Liczba kibiców o czerwonych końcówkach szalików rosła, aż w końcu, koło roku 1990 wydawało się, że ŁKS wkrótce wyginie. Młodzi sympatycy Widzewa (choć często właśnie tylko sympatycy) jak grzyby po deszczu pojawiali się nawet na takich osiedlach jak Retkinia i Teofilów, które z racji położenia powinny być bastionem Ełkaesiaków. Młyn na Galerze spadł drastycznie, czasem nawet do 100-200 osób, a RTS wrastał już nie tylko we wschodnią, ale i w zachodnią część miasta! Historia jednak aż tak drastycznie się dla Ełksy nie ułożyła, od roku 1992 otrząsnęli się i opanowali sytuację w swoich dzielnicach (głównie tych położonych bliżej stadionu przy Al. Unii niż stadionu rywali). Jak to się udało trudno powiedzieć, może zadziałała propaganda o „rodowitych łodzianach”, może magia najstarszego łódzkiego klubu do niektórych głów trafiła bardziej, niż magia najlepszego piłkarsko łódzkiego klubu? A może po prostu ŁKS ciągle istniał w głowach wielu łodzian, którzy przebudzili się z letargu?
Tak, czy inaczej, sytuacja wyrównała się i tym samym utrwalił się, istniejący z grubsza aż do dziś, podział miasta na część wschodnią (czerwoną) i zachodnią (białą), którego osią przez blisko dekadę pozostawała mniej więcej ul. Kilińskiego. Łódź ma jednak sporo wyjątków od tej reguły i wiele ciekawych historii, dotyczących obrony tożsamości jednych dzielnic i zdobywania przyczółków na innych. O tym traktuje ten artykuł, powstały przy pomocy kibiców obu łódzkich klubów.
BAŁUTY
Zaczynamy nietypowo, bo nie od Śródmieścia. Jednak Bałuty to dzielnica zarówno największa (ok. 220 tysięcy mieszkańców), najstarsza (to tu znajduje się kolebka Miasta Łodzi), jak i chyba najciekawsza kibicowsko. Jest także najbardziej specyficzna, ma wyrazistą historię i od wielu dekad utrwaloną złą sławę najbiedniejszej dzielnicy, a przydomek „Bałuciarz” przez lata znaczył w Łodzi tyle, co łobuz i chuligan.
Bałuty można z grubsza podzielić na takie osiedla i „rewiry” jak Stare Miasto, Stare Bałuty, Limanka, Teofilów, Żabieniec, Żubardź, Radogoszcz (Wschód i Zachód), Doły, Pojezierską, Zagajnikową oraz mniej ważne kibicowsko Marysin, Rogi, Julianów itd.
Zanim przejdziemy do ich prezentacji, ważna uwaga! Pisząc, że dany teren należy „w całości” do którejś z ekip, oczywiście dopuszczamy niewielki, kilkuprocentowy udział kibiców rywala, ale nie posiadający praktycznie żadnego znaczenia. Łodzianie - bierzcie to pod uwagę, zanim napiszecie sprostowanie, że „nieprawda, bo jest nas w porywach 10 na osiedlu XY”.
STARE MIASTO to miejsce, gdzie narodziła się Łódź. Nie pełni takiej roli jak starówki w innych miastach, leżąc poza centrum, w mocno zaniedbanej okolicy. Ten teren, umiejscowiony na granicy Bałut i Śródmieścia, należy w całości do Widzewa, który posiada tu bardzo dobrą bandę chuligańską. A że sąsiaduje z równie konkretną Limanką ŁKS-u, bywa tu ciekawie i kibicowskich atrakcji nie brakuje. Bliskość rywali zawsze powoduje, że ekipa wyrabia się bardziej, niż na „monolitycznym” kibicowsko obszarze. Stare Miasto posiada flagę z nazwą swojej dzielnicy, na jednym z ostatnich meczów derbowych fanatycy z SM zaprezentowali nad nią efektowne racowisko.
LIMANKA zaczyna się o „rzut kamieniem” od Starego Miasta, wystarczy przekroczyć zatłoczoną samochodami i tramwajami ulicę Zachodnią i zaczyna się zupełnie inny świat, inne napisy na murach i inne barwy. Limanka to od wielu lat ostoja biało-czerwono-białych i jedna z głównych sił chuligańskich ŁKS-u. Limanka posiada oczywiście swoje flagi, obecnie na płocie przy Al. Unii pojawiają się dwie, jedna tradycyjna z nazwą, a druga mniejsza, w barwach kojarzących się z legalnie jaranym ziołem i z napisem „Limanka Jamajka”. W tym miejscu nie możemy powstrzymać się przed zacytowaniem charakterystycznego sloganu, firmującego tą ekipę „Morda nie szklanka, ŁKS Limanka” :-). Gwoli wyjaśnienia-nazwą Limanka określa się ulicę Limanowskiego i przyległe do niej uliczki, jeśli ktoś spoza Łodzi chce to miejsce zlokalizować, podpowiadamy - leży mały kawałek na północ od słynnej Manufaktury.
STARE BAŁUTY graniczą ze Starym Miastem, są to okolice ulic Wojska Polskiego, Franciszkańskiej, Sukienniczej, Marysińskiej, aż do Inflanckiej na północy. W bardzo dawnych dziejach tereny opanowane przez ŁKS, ale już w latach 80-tych przejęte przez Widzew, stanowiące jego bardzo duży chuligański potencjał. Rdzeń tutejszej ekipy RTS-u stanowią obszary graniczące ze Starym Miastem i rynkiem bałuckim (najbiedniejsza część Bałut).
Zmierzając dalej na północ, napotkamy również tereny Widzewa. Zdaniem RTS teren ten jest praktycznie monolityczny (pojedyncze osoby z ŁKS) i nikt nie myśli o afiszowaniu się z innymi sympatiami niż „czerwone”. Natomiast ŁKS twierdzi, że można tu też spotkać grupkę „białych”, która stara się pomniejszyć dominację Widzewiaków. Całe Stare Bałuty są bardzo ciekawą częścią Łodzi, na której życie kibicowskiej toczy się każdego dnia o każdej godzinie. Liczbowo Widzew wygrywa zdecydowanie, dzielnica ta zasila szeregi głównych bojówek RTS-u. Już w okolicy końcówki lat 90-tych Widzewiacy z ul. Sukienniczej mieli swoją odrębną grupę o nazwie „Busters”.
Bloki leżące przy dużej arterii komunikacyjnej-ulicy Inflanckiej, stanowią północną granicę omawianego obszaru. Tu kibice Widzewa są jakby nieco słabiej zorganizowani, aczkolwiek dominują ilościowo zdecydowanie. Kawałek dalej na zachód ulica zmienia nazwę na Julianowską, a osiedle nazywa się Jagiełły, są tu fani obu ekip, ale z przewagą Widzewa i nie jest to zbyt aktywny kibicowsko wycinek dzielnicy.
ZAGAJNIKOWA to nieduże blokowisko leżące na wschód od Starych Bałut. Tutejsza ekipa Widzewa miała dużo do powiedzenia w czasach aktywności pierwszego pokolenia „Destroyers” (czasy dobrze eksponowanej flagi „Tylko Widzew, Zagajnikowa Duma Bałut”). A jeszcze wcześniej była tu nieliczna, ale dobrze zgrana grupka ŁKS-u, która tak wspomina lata swojej aktywności: „Powrót z meczu na legalu, zawsze z barwami na wierzchu. Grupa ta nie była może duża, bo liczyła ok. 8-10 osób, ale była to na tyle silna ekipa, że wielokrotnie wychodziła zwycięsko ze starć z tamtymi z okolic Sukienniczej etc. Taki stan rzeczy miał się gdzieś do 94 roku, kiedy tamci z roczników 78-79 zaczęli przejmować władzę na osiedlu. Wtedy to starsza ekipa ŁKS zaczęła się wykruszać. Ich miejsce zajęli młodsi z roczników 80-82, którzy mimo wszystko nie jeździli na mecze ze swojego osiedla, tylko w kierunku Al. Unii ruszali razem z Dołami autobusem 57, przez tereny Pomorskiej, by dostać się na Pl. Dąbrowskiego. (...) Na ŁKS tak naprawdę od 94 roku nikt w zorganizowanej grupie z Zagajnikowej nie pojechał ( poza meczem z Lechia Gdańsk w roku bodaj `96, gdy 10 chłopaków od nas wracało centralnie z barwami na wierzchu.”
DOŁY to nieco starsze bloki na południe od Zagajnikowej. Tak jak na całych wschodnich Bałutach, również i tutaj „od zawsze” był Widzew, w latach 80-tych tutejsi Widzewiacy organizowali zebrania w RSM „Lokator” na ul. Nowopolskiej. Widzewska Flaga z tego osiedla to „Bałuty Doły”.
W latach 1993-1998 na tym nieprzyjaznym dla ŁKS-u obszarze narodził się też niewielki, ale dość dobrze zorganizowany fc biało-czerwono-białych, który zaczął sobie poczynać coraz śmielej na swoim niewielkim osiedlu, aż w końcu zaczął być tępiony przez Widzewiaków z Zagajnikowej, Marysińskiej i pobliskiej Górniczej i dziś oficjalnie nikt się z miłością bo „białych końcówek” nie wychyla. Paradoksalnie to w 1998 roku powstała flaga „Doły ŁKS Sporna”, która na meczach pojawiała się przez jakieś dwa lata.
MARYSIN, ROGI, JULIANÓW to trzy niewielkie osiedla domków jednorodzinnych, leżące na północ od wszystkich opisywanych wcześniej obszarów, poza obszarem kamienic i blokowisk, a więc na uboczu twardej kibicowskiej rywalizacji. Osiedla te są w zasadzie opanowane przez Widzew, choć mieszkają tu także regularni bywalcy stadionu przy Al. Unii.
Robimy zwrot w kierunku zachodnim, zanim jednak dotrzemy do ełkaesiackiej części Bałut, po drodze jest jeszcze ulica POJEZIERSKA i okolice. Choć to już strefa „przygraniczna”, ilościowo nieco przeważa tu Widzew, mieszka tu sporo starszych fanatyków obu ekip i generalnie niewiele się dzieje.
ŻUBARDŹ to już zachodnia i należąca do ŁKS-u część Bałut, granicząca z równie „białymi” rewirami: Limanką i Kozinami, ale także z „czerwonym” Żabieńcem. Wyjątkiem są tzw. „szóstki”, czyli bloki przylegające do Al. Włókniarzy-jednej z największych arterii komunikacyjnych miasta, które leżą na tyle blisko Żabieńca, że Widzew ma tam pewne wpływy. W połowie lat 90-tych, w czasach gry Widzewa w Lidze Mistrzów, procentowy udział RTS-u na tym osiedlu był większy, ale dość szybko ŁKS opanował sytuację.
ŻABIENIEC to bardzo nietypowe osiedle jak na tą stronę miasta. Od dawna w rękach Widzewa, który ma tu bardzo dobrą ekipę, a która trzyma się mimo sąsiedztwa wrogiej Limanki, Kozin i Teofilowa. Istnieje kilka flag RTS-u z nazwą osiedla. Zdaniem ŁKS-u, ten „czerwony bastion” w zachodniej Łodzi zaczyna się kruszyć i na osiedlu pojawia się coraz więcej fanów Ełksy (ich ostoją jest tu ulica Helska). Niedawno zadebiutowała biało-czerwono-biała flaga z Żabieńca! Pojawiają się nawet opinie, że kwestią lat jest całkowite wchłonięcie tego obszaru przez „białych”. Fanatycy Widzewa z Żabieńca zapewniają z kolei: „ŁKS próbuje od lat przejąć to osiedle i od dawien dawna mówią, że jest przejmowane i za chwile nie będzie tam Widzewa, ale to trwa już tyle lat i nic się nie zmienia. Co do tej Helskiej, to faktycznie jest tam kilku kibiców ŁKS-u, ale nie podejmują oni nigdy walki (odwaga załącza im się gdy są wspierani przez Teofilów). Nie da się ukryć, że ŁKS robi wszystko, by przejąć ten teren. otworzyli nawet szkołę walki ŁKS w bardzo bliskiej odległości od Żabieńca, ale póki co te wysiłki nic nie dają. O przyszłość Żabieńca jesteśmy spokojni, bo 90% małolatów to Widzew i tak zostanie!”. Tuż obok tego osiedla leży niewielka stacja kolejowa Łódź-Żabieniec, która przeżyła już sporo ciekawych historii związanych z obiema ekipami (m.in. podczas derbów) oraz z innymi kibicami przejeżdżającymi przez Miasto Łódź.
Na zachód od Żabieńca, tuż za torami kolejowymi, leży jedno z największych łódzkich osiedli, czyli TEOFILÓW. Dziś jest całkowicie zdominowane przez ŁKS (bardzo dobra ekipa!), ale 15-20 lat temu nie było takie jednolite, a co za tym idzie-działo się sporo. Teofilów dzieli się na „A”, „B” i „C” i to głównie na „Teo A” (leżącym najbliżej „czerwonego” Żabieńca) od 1994 roku działał niezły fc Widzewa, choć parę osób jeździło na RTS już kilka lat wcześniej. Posiadał kilka flag, wydawał własnego zina, a także walczył o swój byt na osiedlu i w pewnym momencie proporcje procentowe fanów obu drużyn na „A” liczyły mniej więcej 50-50, i to w opinii Ełkaesiaków! Jednak w drugiej połowie lat 90-tych ŁKS na Teofilowie skonsolidował się (m.in. zapominając o istniejących waśniach między Teo „A” i „B”, które nie miały podłoża kibicowskiego) i osiedle wróciło w całości w ręce „białych”, a nieliczni Widzewiacy działają już tylko w głębokiej konspiracji. Dziś realia teofilowskie tamtejsi kibice ŁKS opisują tak: „Kupujesz Galerkę, za tobą kupuje kolejna osoba... Siadasz, spijasz, mijają Cię kolejne osoby z Galerką w ręku... :)” („Galera Strong” to piwo dla kibiców ŁKS - przyp. red.)
A tak swoją historię przedstawiają Widzewiacy z Teofilowa: „Nasza wzmożona aktywność nie spodobała się rywalom. Coraz częściej dochodziło do spięć i zatargów. Zaczęły się telefony z pogróżkami, próby wjazdu na chatę, czy "komitety powitalne" na wracających po meczu kibiców Widzewa. Nie pozostawaliśmy im dłużni i organizowaliśmy kontrakcje, co sprawiło, że nasi wrogowie zdecydowali się na zawarcie układu o nieagresji, dotyczył on tylko Teofilowa "A" i przetrwał około roku. Świadczyło to, że mimo iż nie byliśmy nigdy grupą hool`s, to udało nam się dość skutecznie przeciwstawić przeważającym siłom przeciwnika. (...) Począwszy od roku 1997 aktywność naszego F.C. znacznie zmalała, czego przyczyną był m.in. fakt, że lokalni rywale mieli wsparcie z reszty Teofilowa i Limanki, a nasz fan-club praktycznie pozbawiony był pomocy z zewnątrz. Niestety, z czasem część ludzi wykruszyła się z różnych powodów (lenistwo, przeprowadzki, itd). Mimo to w tym okresie potrafiliśmy stworzyć dwie nowe flagi (które wywieszamy na meczach do dziś), a w sezonach mistrzowskich jeździło nas nawet do 30 osób (Legia, derby, Raków czy puchary). W późniejszych latach wiele osób się wykruszyło, ale trzon najwierniejszych pozostał. Teraz na mecze jeździmy w ok. 10 osób, ale niestety nie tworzymy już zgranej grupy.”
RADOGOSZCZ to najbardziej na północ wysunięte, ogromne łódzkie osiedle, a właściwie dwa osiedla Radogoszcz Wschód i Radogoszcz Zachód (przedzielone ulicą Zgierską), plus parę pomniejszych okolic. Kibicowska historia tego fragmentu miasta jest niezwykle barwna i dramatyczna (dla jednych) oraz chwalebna (dla drugich).
W połowie lat 90-tych żyli tu fani obu ekip i to na ogół żyli bez większej zwady, przez pewien czas miało tu nawet miejsce bezprecedensowe „zawieszenie broni”, które okazało się zgubne... dla ŁKS-u. Jeden z Ełkaesiaków podsumowuje to tak: „Lata 90-te na Radogoszczu to uważam, że akurat nasza zdecydowana przewaga! Czerwoni byli liczni tylko na Biedronkowej (Zachód) i na Sitowiu (Wschód). Cała reszta plus sąsiednia do Radogoszcza ul. Bema (z bardzo dobrą ekipą) to MY. Od roku 2000 sytuacja zaczęła się zmieniać i dziś z tego co widzę i słyszę proporcje są odwrotne, co jest dla mnie wręcz niewyobrażalne. Chyba tylko emigracja jest powodem tego stanu rzeczy, czego ja jestem najlepszym przykładem. Starzy powyprowadzali się i zaniedbali sprawę”. Inny kibic ŁKS z Radogoszcza wspomina historię w następujący sposób: „O ile na wschodzie praktycznie od zawsze przewaga Widzewa, to na zachodzie wcale źle to nie wyglądało. Za moich "podstawówkowych" czasów poznałem baardzo wiele osób ze starszych roczników czynnie jeżdżących na mecze eŁKSy. Pamiętam jeszcze wypchane wiarą autobusy z naszymi kibicami-96' 97', 98'. Później lata spadku, wszystko zaczęło słabnąć, choć bywały mecze w 2 lidze, że w autobusie jechało z 10-15 osób w barwach, a zdarzały się i takie, że jechałem tylko ja. Nieźle jeszcze to wszystko wyglądało w ostatnich dwóch latach 2 ligi i po awansie do ekstraklasy. Wykreowana stała ekipa czynnie jeżdżąca na mecze u siebie i co niektórzy na wyjazdy. Po ciekawszych kibicowsko meczach, słyszalne nasze okrzyki i śpiewy na osiedlu, dużo sprayowania, barwy na legalu,wydawanie vlep itd itp .Niestety ze 2-3 lata temu częste wjazdy czerwonych końców (wschód i żabieniec), obicia części osób, w tym jedno bardzo poważne, oraz różne inne osobiste historie doprowadziły, że teraz mocno kulejemy.”
Dziś aktywnie kibicujących fanów ŁKS-u jest na Radogoszczu garstka (głównie na zachodzie, zarówno starsi, jak i trochę młodzieży), która oficjalnie nie może afiszować się ze swymi sympatiami klubowymi na osiedlu. Masa widzewskich napisów i vlepek nie pozostawia złudzeń, że to osiedle w zasadzie całkowicie zostało opanowane przez „czerwoną armię”. Rzecz dotyczy także okolicznych osiedli takich jak Liściasta, czy Helenówek. Widzewiacy z Radogoszcza mają kilka flag, najważniejsze to „Widzewiacy z Radogoszcza, dwa osiedla jeden klub”. Kiedyś na Radogoszczu Wschodzie powstała też nazwa (i flaga) „East Side Gang”. Na niedawnym meczu Widzew-Sandecja pojawiło się nawet choreo przygotowane przez fanów z RDG, którego motto brzmiało „Bez okazji, bez rocznicy, non-stop fanatycy, Widzewiacy z Radogoszcza”.
ŚRÓDMIEŚCIE
Centralna część miasta (ok. 80 000 mieszkańców), z jego wizytówką - ulicą Piotrkowską, centrami handlowymi i restauracjami, ale także pełna bocznych uliczek z zaniedbanymi kamienicami i ciemnymi podwórkami. Raj dla chuliganów :-) Kiedyś kibicowski podział był dość prosty i biegł z grubsza wzdłuż ulicy Kilińskiego (równoległej do Piotrkowskiej, leżącej jakiś kilometr na wschód od niej), czyli trochę większa część dzielnicy przypadała fanatykom ŁKS-u. Dziś panuje tu nieco bardziej skomplikowana sytuacja, zwłaszcza w okolicach ulic Wschodniej i Północnej, gdzie kiedyś mocno dominował ŁKS i dziś na Wschodniej wciąż jeszcze przeważa, ale pojawia się tu coraz więcej kibiców Widzewa. ŁKS stracił też sporo wpływów pomiędzy Placem Dąbrowskiego, a Kilińskiego.
Jak jest generalnie? Zachodnia i południowa część Śródmieścia to głównie ŁKS, to samo dotyczy najsłynniejszej ulicy miasta - Piotrkowskiej. Są to takie miejsca jak Tyły (umownie - obszar na południe od Alei Piłsudskiego), ulice Zachodnia, Wólczańska, Kościuszki, Wschodnia, Włókiennicza, Tuwima i Abramowskiego (zwana potocznie Abramką, znana kiedyś z dobrej ekipy ŁKS-u).
Natomiast Widzew dominuje na wschód od Kilińskiego, czyli na takich ulicach jak Pomorska (bardzo mocna ekipa, odpowiedzialna za rosnące wpływy RTS na północnym-wschodzie dzielnicy), większość Narutowicza, Północna, Uniwersytecka, Sterlinga, przeważający odcinek Rewolucji itp. Administracyjnie do Śródmieścia należy też obszar położony jeszcze dalej na wschód, już wcale nie śródmiejski w swoim charakterze (osiedla Matejki i Radiostacja, ulica Kopcińskiego i okoliczne) i tu też dominuje Widzew. Również najwyższe w Łodzi bloki zwane Manhattanem (w samym sercu miasta, przy Galerii Łódzkiej) to przewaga Widzewiaków (mają swoją flagę).
POLESIE
Zachodnia część miasta (ok. 150 000 mieszkańców) to liczne staromiejskie kamienice i ogromne blokowiska, oddzielone od siebie główną linią kolejową. To tu leży stadion przy Al. Unii, naturalnym więc jest, że jest to od lat największa w Łodzi ostoja fanatyków ŁKS-u.
STARE POLESIE to rozległy rejon graniczący ze Śródmieściem, z zaniedbanym staromiejskim stylem, typowo łódzkie „szare ulice, szare kamienice”, czyli Gdańska, Żeromskiego, Zielona, Legionów, Struga i inne. Są tu miejsca, gdzie można spotkać niewielkie grupki Widzewiaków, ale generalnie ten teren opanowany jest przez ŁKS i bez cienia wątpliwości on tu rządzi. Kibice Ełksy z tej części miasta określają się mianem „Hell`s Boys”, mają nawet flagę z tą nazwą. Jeśli chodzi o lata 90-te, to Widzewa było tu wówczas trochę więcej niż dziś i trochę bardziej oficjalnie działali, do nich należał oficjalnie fragment ulicy Łąkowej między Curie, a Struga (to już historia). Dziś to generalnie konspiracja, choć pojawiają się jakieś pamiątki itp.
KOZINY to niewielkie, ale słynne osiedle z bardzo aktywną ekipą ŁKS-u. Na Galerze mają nawet swój sektor (najbliżej klatki) gdzie od lat wywieszają flagę „Ultras Koziny”, stąd sektor ten potocznie nazywany jest „kozińskim”. Jest na tej „ośce” też paru kibiców rywala, którzy jednak działają typowo konspiracyjnie.
KAROLEW to osiedle położone tuż obok stadionu ŁKS-u, w stu procentach zdominowane przez biało-czerwono-białych, z długimi tradycjami kibicowania pobliskiemu klubowi.
RETKINIA jest największym blokowiskiem tej części Łodzi. To osiedle (dzielące się na kilka części) jest dziś typowo ełkaesiackim rewirem, a ponieważ jest ogromne, zapewnia biało-czerwono-białym fanatykom duży liczbowy potencjał. W pierwszej połowie lat 90-tych było tu całkiem sporo Widzewa, bywały czasy, że na legalu jeździli tramwajami na swoje mecze przez całą Retkinię, Karolew i Centrum. Wkrótce jednak zostali zmuszeni do zejścia do „podziemia”, a młody narybek wybrał ŁKS i dziś fani Widzewa są tu już bardzo nieliczni i nie mają szans na okazywanie tu swojej sympatii klubowej. W latach 90-tych fanatycy ŁKS z tego osiedla działali pod przydomkiem „Retkinia Brigade Banditen” (w skrócie RBB) i posiadali jedną z najokazalszych w owym czasie flag „Tylko ŁKS, Retkinia, Na dobre i na złe”, legendę stadionu przy Al. Unii. Na peryferiach Łodzi, tuż za Retkinią leży SMULSKO, osiedle domków jednorodzinnych bez znaczenia kibicowskiego, przeważają tu fani ŁKS-u. To samo można powiedzieć o podobnych osiedlach leżących kawałek dalej na północ jak ZŁOTNO i ZDROWIE, z tą różnicą że Złotno jest odrobinę bardziej aktywne (są pamiątki i grafy ŁKS-u, czasem zamalowywane przez pobliski f-c Widzewa z Aleksandrowa Łódzkiego). Na Złotnie jest też grupa młodych kibiców Widzewa.
Na koniec opisu Polesia niewielkie osiedle MIRECKIEGO, leżące ponad kilometr na północ od stadionu ŁKS-u (za rozległym parkiem). Podobno najstarsze bloki w Polsce (przedwojenne!), więc i tradycje kibicowania Łódzkiemu Klubowi Sportowemu sięgają tu lat międzywojennych. Dziś, choć osiedle opanowane jest przez ŁKS, nie posiada zbyt dużego znaczenia, ze względu na stosunkowo niewielką aktywność tutejszych kibiców.
WIDZEW
Wschodnia część Łodzi (ok. 140 000 mieszkańców) ze stadionem RTS to oczywiście zupełne przeciwieństwo Polesia, czyli totalna supremacja Widzewa. A wręcz jeszcze większa niż ŁKS-u na Polesiu, jest to bowiem najbardziej monolityczna dzielnica Miasta Włókniarzy. Istnieje tu bardzo niewielka zakonspirowana grupka fanów ŁKS-u (z flagą „Olechów Janów Widzew Wschód”), ale są to naprawdę jednostki w skali tak dużych blokowisk jak Olechów czy Widzew Wschód. Jak podają kibice Widzewa, zidentyfikowana przez nich liczba „białych” na tych terenach to... 5 osób, z czego tylko jedna działa.
Opis tej dzielnicy będzie więc wyjątkowo krótki i jednostronny, wszystkie osiedla takie jak WIDZEW WSCHÓD, STARY WIDZEW, ZARZEW, GREMBACH, OLECHÓW, JANÓW czy peryferyjnie położone STOKI i NOWOSOLNA to fanatycy czerwono-biało-czerwonych. Te tereny to kolebka ruchu „szalikowców” RTS-u. Jak pisze Bliźniak, znany kibic Widzewa w książce dotyczącej historii swojego klubu „W takich warunkach (w sezonie 1972/73) zaczęło spotykać się i organizować pierwszych 20-30 osób, które w niedalekiej przyszłości stworzyły trzon Klubu Kibica Widzewa, a wywodzili się oni ze Stoków, okolic stadionu Widzewa, Zarzewa, Chojen i Dąbrowy”. W 1994 roku na Widzewie Wschodzie narodziła się grupa „Red Warriors” i były to zalążki nowoczesnego (czytaj-zorganizowanego) ruchu chuligańskiego na Widzewie. Grupa ta utworzyła podwaliny do powstania słynnych „Destroyers” w 1995, w skład których weszli już ludzie z całej niemal Łodzi, a później też spoza niej. Na Starym Widzewie istnieje grupka o nazwie „StaroWidzewscy Fanatycy”. Działalność SF polega na malowaniu widzewskich grafów, wyjazdach, produkcji gadżetów i różnego rodzaju akcjach.
GÓRNA
Południowa część miasta, licząca około 160 000 mieszkańców, jest mocno podzielona (mniej więcej wzdłuż osi wschód-zachód, ale z wyjątkami). Trudno jest obiektywnie wskazać kogo jest tu więcej, ale ponieważ największe osiedla Chojny i Dąbrowa to przewaga Widzewa, można zaryzykować, że jest on na Górnej trochę liczniejszy (nawet tutejsi Ełkaesiacy mówią o 55-45 % na korzyść rywali).
CHOJNY to jedno z największych łódzkich osiedli, rozciągające się po obu stronach ulicy Rzgowskiej, głównej arterii komunikacyjnej prowadzącej na południe. Od wielu lat słyną z dobrze zorganizowanej ekipy Widzewa, na płocie stadionu przy Al. Piłsudskiego przewinęło się około 7-8 flag z nazwą tego osiedla m.in. najbardziej rozpoznawalna „Fanatycy Widzewa Chojny”. Jest tu też ekipa ŁKS-u, głównie we fragmencie Chojen zwanym Zatorze, jak sami twierdzą grupa trzyma się nieźle i nawet ostatnio liczbowo trochę rośnie, ale na pewno jest to egzystencja u boku przeważającego rywala, co dobrze oddaje hasło z ich flagi „Walczymy by przetrwać”.
DĄBROWA to podzielone osiedle, ale w ostatnich latach z dużą przewagą RTS-u. Teren ten leży względnie blisko stadionu Widzewa, zapewne swoje zrobiło też oddziaływanie pobliskich widzewskich ośrodków takich jak Chojny czy Zarzew. Jest to jednocześnie najdalej na wschód wysunięta część Łodzi, w której można spotkać zorganizowaną grupę fanatyków ŁKS-u. Na przestrzeni paru lat stracili jednak wiele na tym osiedlu i dziś typowo do ŁKS-u należy jedynie ul. Podgórna. Trochę „białych” zostało jeszcze w rejonie tzw. Czarnej Dąbrowy, czyli w kwadracie ulic Tatrzańskiej, Gojawiczyńskiej, Felińskiego i Rydla. Jednak borykają się tu ze znacznie przeważającą liczebnie ekipą rywala. Widzew na Dąbrowie to niezła organizacja ogólna (koszulki, vlepki, strona internetowa, flaga „Widzewska Dąbrowa”). Flagę i szaliki zrobił też nie tak dawno dąbrowski ŁKS. A oto, jak wyglądają perypetie kibicowskie na tym osiedlu okiem kibica ŁKS-u:
„Dąbrowa, kochana Dąbrowa ... Koniec lat osiemdziesiątych, kiedy zacząłem swoją kibicowską przygodę, to kontynuacja panowania Łódzkiego K.S. na terenach prawie całej Dąbrowy. Na mecze i z powrotem jeździły pełne tramwaje linii 14 (ze stałą ekipą z Podgórnej), w dniu derbów żaden czerwony się nie wychylał. (...) Zauważcie, że jeździliśmy na mecze przez tereny wroga, a więc Zarzew, Rydza-Śmigłego, Piłsudskiego. Do pewnego czasu tamci nawet nie próbowali cokolwiek wykombinować, bo nie daliby rady. Oczywiście czerwoni mieli swoich fanów, szczególnie bliżej Zarzewa, czy Chojen, ale było to naprawdę tło. Baa.. przypominam sobie jakieś derby u nich w I połowie lat 90-tych, kiedy jechaliśmy autobusem 64, żaden z czerwonych, którzy jechali na mecz i myśleli, że eŁKSa nie odważy się jechać bezpośrednio przez Widzew, nie wychylił się z barwami, mimo naszej sporo mniejszej liczby. Boisko SP163, do której również przez pewien czas uczęszczałem gościło zgody i było odpowiednio "oblogowane" :) Mieliśmy też sporą ekipę, która chodziła na kosza kobiet! Przez kilka sezonów siedzieliśmy zaraz blisko wejścia, nieraz po 20 osób.
Niestety początek lat 90. i kolejne młodsze roczniki coraz mocniej kierują swoje sympatie w kierunku wschodnim. Sporo konkretnych osób z różnych powodów przestaje chodzić na mecze (dłuższe "pobyty", sportowa padaka, zagraniczne wyjazdy, koniec zajawki, etc.). Zaczynamy jeździć na mecze furami, przez co okazuje się, że młodsi już nie za bardzo mogą bezpiecznie jeździć starą trasą. Zresztą my też mamy „samochodowe spotkania”, głównie z Zarzewem. Bywa różnie, raz oni palą wroty, raz my...”
OS. PIASTÓW to niewielkie osiedle na północny-wschód od Chojen, niegdyś z przewagą Widzewa. Obecnie „czerwoni” wciąż tu są, ale młodzież wybiera w większości ŁKS, napisy na murach to już dominacja „rodowitych”. Tą krótką historię obrazowo przedstawia jeden z tamtejszych fanów z Galery: „Te uliczki nasiąknięte kryminałem i patologią między Tuszyńską i Rzgowską - za Widzewem. W mojej szkole były tylko 3, słownie TRZY osoby za ŁKS-em. Teraz na osiedlu powoli zaczynają znikać graffiti Widzewa i pojawia się sporo ŁKS-u, ale oni dalej tu są... mają po 25-35 lat, już nie biegają ze sprejem”.
Z Piastowem graniczy również niezbyt wielki KURAK, położony kawałek dalej na południowy-zachód. Tu sytuacja ma się jeszcze korzystniej dla ŁKS-u, Widzew stracił tu na przestrzeni ostatnich lat sporo na popularności i obecnie osiedle kojarzy się dużo bardziej z ŁKS-em, choć na pewno nie jest kibicowskim monolitem. Zresztą organizacja fanów z tego rewiru póki co nie jest najwyższych lotów.
ROKICIE to najbliższa Polesiu część Górnej, więc supremacja ŁKS-u na tym terenie jest rzeczą naturalną. Rejon ten potocznie dzieli się na Stare Rokicie (na zachód od torów i Jana Pawła II) i Nowe Rokicie (bloki w pobliżu Ronda Lotników Lwowskich). Widzewiaków można tu spotkać głównie w okolicach ulicy Różanej. Kilkanaście lat temu była też flaga RTS „Nowe Rokicie”, zdaniem fanów ŁKS uszył ją przerzut, który zmienił barwy, bo oberwał od swoich na wyjeździe, a flagę swojego nowego klubu wkrótce stracił na rzecz byłych kolegów... Tak więc obydwa Rokicia w rękach ŁKS, od jakichś 3-4 lat lepiej organizacyjnie wypada Stare Rokicie, na którym wszystko kręci się zgodnie z najnowszymi kanonami (vlepki, flaga, różne pamiątki, spotkanie dzieci z piłkarzami z okazji Dnia Dziecka itp.).
RUDA leży na południe od Kuraka i Rokicia, wzdłuż ulicy Pabianickiej. To osiedle (w większości kamienice i domki) od dawna było mocnym bastionem ŁKS-u (swego czasu dobra chuligańska ekipa) i choć potem pojawił się tu też Widzew, który istnieje do dziś (też parę konkretnych osób), to jednak ŁKS nie pozwolił sobie odebrać wyraźnej przewagi na tym terenie.
GÓRNIAK to dla odmiany najbardziej północny fragment Górnej, już na granicy Śródmieścia. Tu przeważa Widzew, ale te kilkanaście procent kibiców należy przypisać dla ŁKS.
Podsumowanie:
Kibicowską wojnę o wpływy w Mieście Łodzi można umownie podzielić na kilka okresów. Najpierw był mały zalążek młyna Widzewa w mieście pełnym sympatyków ŁKS-u. Potem boom na Widzew i nagły wzrost jego popularności we wszystkich częściach Łodzi, a jednocześnie kryzys i zniechęcenie w topniejących szeregach Ełkaesiaków. Dalej - odrodzenie ŁKS-u i podzielenie miasta na część zachodnią i wschodnią. A jakie są tendencje ostatnich lat, można wywnioskować z niniejszego artykułu. Przede wszystkim utrwala się jeszcze mocniej podział wschód-zachód, czego dowodzi fakt, że ŁKS traci wpływy na Dąbrowie, w zamian zaczyna zyskiwać je na Żabieńcu (mimo determinacji tamtejszej ekipy Widzewa wydaje się, że zmasowana ofensywa okolicznych „białych” osiedli osiągnie wymierny rezultat).
Coraz mniej jest przypadkowości, bo ekipa, która ma władzę nad danym osiedlem, coraz mocniej pilnuje jego „czystości”. Zgodnie z tą tendencją pewnie wkrótce zachód miasta będzie jeszcze bielszy, a wschód bardziej czerwony niż dziś. Jedynie na podzielonym Śródmieściu sytuacja coraz bardziej się komplikuje, tworząc coraz większy misz-masz, a w północnej części tej dzielnicy widać powolną ekspansję Widzewa w kierunku zachodnim.
Na północnym skraju miasta mamy chyba najbardziej spektakularny sukces Widzewa w tej dekadzie - praktycznie całkowite opanowanie niegdyś podzielonego Radogoszcza, w wyniku czego północ Łodzi zrobiła się mocno „czerwona”. Za to na przeciwległym końcu miasta, na Górnej sytuacja jakby minimalnie poprawiła się na korzyść Ełksy (nie licząc Dąbrowy). Co przyniesie przyszłość czas pokaże - wszystko w pięściach, ale i w talentach organizacyjnych oraz determinacji łodzian!
I tak zupełnie na marginesie - czuć, jak bardzo zmienił się system osiedlowej integracji kibiców. Kiedyś wspólne picie alko pod blokiem i wesołe wyjazdy tramwajami na mecze. Dziś niby super organizacja, fora internetowe, vlepki, szale, koszulki, ale gdzieś jakby ginie dawna więź i przyjaźń, którą trudno podtrzymać nie odchodząc od monitora...
Dziś w 2010 można obiektywnie stwierdzić, że zarówno propagandę o „Rodowitych Łodzianach” jednych, jak i o „Władcach Miasta Włókniarzy” drugich należy traktować z przymrużeniem oka, bo Łódź to miasto podzielone niemal po połowie, jak żadne inne w Polsce.