ULTRAS, HOOLIGANS, CASUALS, BARRA BRAVAS - KIBICOWSKIE STYLE NA CAŁYM ŚWIECIE
POZNAĆ I ZROZUMIEĆ RUCH KIBICOWSKI
Jak powszechnie wiadomo – ojczyzną futbolu jest Anglia. Dla Anglika era prawdziwej piłki nożnej rozpoczęła się już z chwilą, gdy w Polsce trwało Powstanie Styczniowe. I już w XIX wieku najstarsze angielskie kluby doczekały się wiernych rzeszy kibiców.
Jednak resztę Europy, jak również Amerykę Południową gorączka ta ogarnęła trochę później, bo w I połowie XX wieku. Już wtedy można było mówić o zalążkach organizacji kibicowskiej na trybunach, jednak prawdziwy rozwój tego ruchu notujemy od połowy ubiegłego stulecia. I – co ciekawe – to właśnie poza Anglią: we Włoszech, w Argentynie, Brazylii i na Bałkanach narodziły się te grupy kibicowskie, z których wraz z upływem lat zaczął brać przykład cały świat.
Prawdopodobnie najstarszą oficjalnie nazwaną formacją kibicowską jest brazylijska „Torcida Uniformizada do San Paulo”, która założona została w 1939 roku. Dziś grupa ta już nie istnieje, a najstarsze wciąż istniejące formacje kibicowskie w Brazylii to „Gavioes da Fiel” (Corinthians San Paulo), „Torcida Jovem” (Santos) i „Torcida Jovem” (Botafogo Rio de Janeiro). Wszystkie trzy powstały w 1969 roku. Największa w kraju jest „Gavioes da Fiel”, która liczy oficjalnie 90 tysięcy członków! Do historii przeszedł sławny wyjazd kibiców Corinthians do Rio de Janeiro na mecz z Fluminense w roku 1976, na który pojechało 70.000 osób!
W Argentynie najsłynniejsza jest „La Doce” – grupa fanatycznych kibiców Boca Juniors Buenos Aires. Nazwa „La Doce’ znaczy „12” i oznacza dwunastego zawodnika drużyny, którym w 1925 roku okrzyknięto kibica Victoriano Caffarenę, który towarzyszył drużynie Boca Juniors podczas jej europejskiego tournee. Kiedy powrócił do Argentyny, jego imię i przydomek były już szeroko znane, a nazwa „La Doce” dzięki pewnemu dziennikarzowi została rozciągnięta na całą społeczność najzagorzalszych kibiców klubu. Już w tamtych latach fanatyczni kibice Boca i innych drużyn argentyńskich tworzyli liczne grupy, które swą ostateczną tożsamość ukształtowały w latach 60.
W Europie najstarszą wydaje się być „Torcida” – ekipa kibiców Hajduka Split, założona w 1950 roku przez dokładnie 113 kibiców. Nazwa pochodzi od fanatycznych kibiców z Brazylii, gdyż w tym właśnie roku w kraju samby odbywał się Mundial, a świat zadziwiała nie tylko gra Canarinhos, ale i postawa wspierających ich kibiców, których ze względu na południowoamerykański temperament określano mianem torcidy. W Splicie, w głowach studentów przygotowujących się do wyjazdu na studia do Zagrzebia, zrodziła się wówczas idea stworzenia splickiej torcidy.
Ekipa ze Splitu swój debiut miała 28.10.1950 roku na meczu z Crveną Zvezdą Belgrad, na którym doping chorwackich kibiców poniósł drużynę Hajduka do efektownego zwycięstwa. Po tym meczu ówczesna Komunistyczna Partia Jugosławii zakazała aktywnego kibicowania, a twórcy Torcidy wylądowali w areszcie, oskarżeni o zakłócanie porządku państwa (a dokładniej o podsycanie chorwacko-serbskich animozji).
W Belgradzie już w latach 50. grupa tamtejszych młodych chłopaków decyduje się dopingować wspólnie na trybunie północnej stadionu Partizana. Przełom lat 50. i 60. to uszycie przez nich pierwszych flag, pierwsze wspólne spotkania organizacyjne itp. Około 1965 roku kibice Partizana tworzą grupę „Loyal South”, która w latach 70. zmienia nazwę na słynną – istniejącą po dziś dzień „Grobari”, przenosząc się na trybunę południową i przynosząc jednocześnie rewolucję w sposobie kibicowania (pojawiają się piosenki z prawdziwego zdarzenia, duże flagi itd.). Nieco później powstają „Purgeri” (Dinamo Zagrzeb), w 1986 r. przemianowani na „Bad Blue Boys” oraz „Ultras” i „Red Devils” (Crvena Zvezda Belgrad) - grupy, które w 1989 roku stworzyły kręgosłup wielkiej po dziś dzień formacji „Delije”.
W Grecji tłumy fanatycznych kibiców wspierały piłkarzy już w latach 30. XX wieku, a w bardziej współczesnej formie istnieją od końca lat 60., kiedy to powstała m.in. słynna grupa „Gate 13” (Panathinaikos).
Włoski ruch ultras rodził się stopniowo. Również i w tym przypadku początek wszystkiemu dały brazylijskie torcidy, na których w latach pięćdziesiątych XX wieku zaczęli wzorować się Włosi. Włoskie kluby grały coraz lepiej, a dla wielu dzieciaków zabieranych na stadiony piłkarze byli niczym bogowie. Z czasem ktoś postanowił zabrać na stadion uszytą w domu flagę, która przedstawiała pasy w barwach odpowiedniej drużyny. Po jakimś czasie osobników machających kawałkami zszytego płótna na drewnianym drzewcu zaczęło przybywać, aż w końcu postanowili się zjednoczyć. Ich akcja integracyjna odbywała się podczas meczów wyjazdowych. Gdy tylko kibic z flagą na drzewcu w ręce dostrzegł swojego odpowiednika z tymi samymi barwami, dołączał do niego i jechali razem. Pierwszy, drugi, trzeci raz i z jednostek robiła się ekipa. Grupki kibiców chcących wspólnie dopingować piłkarzy można było spotkać najczęściej na trybunach za bramkami. Bilety były tam najtańsze, atmosfera najgęściejsza, a młodzieży najwięcej.
Począwszy od lat 60. powstawać zaczynają słynne grupy włoskie m.in. „Fossa Dei Leoni” AC Milan (rok zał. 1968) i „Boys S.A.N.” (Inter). Pierwszymi grupami, które użyły określenia „ultra” – zapożyczonego od francuskich konserwatywnych ugrupowań politycznych – były „Ultras Tito Cucchiaroni” (Sampdoria Genua) i „Ultras Granata” (AC Torino). Ogromny wpływ na rozwój ruchu kibicowskiego miała grupa „Commando Ultras Curva Sud” AS Roma (1977), która wprowadziła do światka kibicowskiego stadionowe choreografie. Wraz z późniejszym rozwojem włoskich grup ukształtowały się zasady ruchu ultras i wygląd trybun piłkarskich taki, jaki znamy dzisiaj na całym świecie. Atmosfera na stadionach nabrała niesamowitego kolorytu za sprawą urozmaiconego dopingu, bębnów, szalików, pomysłowych choreografii tworzonych z kartoników i malowanych płócien, flag wiszących na ogrodzeniach i chorągwi powiewających nad głowami kibiców. Nie można zapomnieć też o masowo odpalanej pirotechnice, głównie w postaci rac i świec dymnych.
Włoskie stadiony, z których mecze transmitowano w wielu otwartych stacjach telewizyjnych, stawały się wzorcem do naśladowania. Z czasem kibice europejscy zaczęli zabiegać o pogłębianie swej wiedzy na temat włoskiego ruchu ultras za pomocą włoskich fanzinów i magazynów kibicowskich. Rozpoczęło się kolekcjonerstwo i naśladownictwo stylu. Pierwsze szarfy, szale tkane, chusty, a także fotki i vlepki trafiały w ręce setek kibiców dzięki wymianie korespondencyjnej i wizytom w Italii.
Z czasem w Europie asortyment do tworzenia opraw i ogólnie pojętego kibicowania osiągnął taką różnorodność, że ukształtował się sporych rozmiarów „przemysł”, a grupy prześcigały się w jak największej pomysłowości swojej prezentacji.
Jednocześnie wykształciła się swoista ideologia trybun, której główne zasady to bezgraniczna wierność klubowi i jego barwom, wspieranie drużyny głośnym, nieustannym dopingiem na każdym meczu u siebie i na wyjazdach niezależnie od wyników sportowych, ale także – niezależność struktur kibicowskich od klubu (w tym również niezależność finansowa), choć bardzo różnie z tym bywało. Niektóre silne grupy zaczęły mieć sporo do powiedzenia w swoich klubach, poprzez swoich liderów spotykać się z działaczami i wspólnie decydować o dalszych kierunkach rozwoju, natomiast „szeregowi kibice” dzięki członkostwu w grupie często mogli liczyć na tańsze bilety na mecz, w zamian za swój wkład we wsparcie wokalne dla drużyny, pracę na sektorze przy oprawach meczowych itp.
Nawiązały się też trwałe przyjaźnie pomiędzy grupami, jak również silne animozje (te drugie przede wszystkim z derbowymi rywalami). Do najsłynniejszych dziś „zgód” międzynarodowych należą Crvena Zvezda Belgrad – Olympiakos Pireus, Partizan Belgrad – PAOK Saloniki, Rapid Wiedeń – Panathinaikos Ateny, Rapid Wiedeń - Ferencvaros Budapeszt, Olympique Marsylia – AEK Ateny, Real Madryt – Lazio Rzym, GKS Katowice - Banik Ostrava, Ruch Chorzów – Atletico Madryt, Legia Warszawa – FC Den Haag, Hamburger SV – Glasgow Rangers, FC St. Pauli – Celtic Glasgow, AS Saint Etienne – Aris Saloniki, Boca Juniors – Aris Saloniki. Jest też oczywiście cała gama sojuszy w obrębie jednego kraju, choć nie wszędzie jest to zjawisko spotykane.
KIBICOWSKIE STYLE
Aktywne kibicowanie nie jest oczywiście zjawiskiem jednorodnym. Na świecie ukształtowało się co najmniej kilka odrębnych stylów dopingu i wizualnej prezentacji trybun. Oto najważniejsze z nich – te, którymi inspirowała się reszta kibicowskiego świata:
STYL ANGIELSKI – Anglicy (nie wrzucajmy tutaj Szkotów, bo to inna bajka) nie przykładają zbyt wielkiej wagi do takich spraw jak flagi i oprawy. Tych drugich nie ma tam zbyt wiele (choć w ostatnich latach kilka klubów łamie ten stereotyp), a te pierwsze to zazwyczaj niewielkie płótna w barwach narodowych z nazwą miejscowości, wywieszane głównie na meczach wyjazdowych. Nie ma tam też tradycji odpalania pirotechniki, a bardziej od szalika popularna jest po prostu klubowa koszulka – replika stroju piłkarskiego. Albo też styl casual, czyli dyskretne, nierzucające się w oczy ubrania, a przy tym stylowe, eleganckie i... zazwyczaj bardzo drogie. Ten styl ubioru znalazł swoich naśladowców w całym kibicowskim świecie. Angielscy fani słyną z bardzo głośnego, wywołującego ciarki na ciele dopingu. Przez całe dekady dopingowali na stojąco, jednak w ostatnich dwóch dekadach niektóre brytyjskie kluby wydały zakazy stania na meczach, a jednocześnie wraz z postępującą wymianą publiczności z klasy robotniczej na klasę średnią atmosfera podczas meczów wyraźnie osłabła. Angielski styl nie ma nic wspólnego z pojęciem „ultras”, a przez całe dekady kibice z Wysp dawali o sobie znać przede wszystkim podczas incydentów chuligańskich. Na pierwszy plan wybija się oczywiście tragedia na Heysel w 1985 roku podczas meczu FC Liverpool-Juventus Turyn, gdzie w wyniku zamieszek wywołanych przez kibiców z Anglii zawaliła się trybuna i 39 włoskich kibiców poniosło śmierć.
STYL WŁOSKI – Ten żywiołowy i kolorowy zarazem styl kibicowania wywarł największy wpływ na wygląd trybun na całym świecie. To tu powstały pierwsze oprawy, stąd też kopiowano na cały świat długie, melodyjne i wpadające w ucho pieśni kibicowskie. Tu też narodziło się słynne określenie „ultras”, które dało nazwę całemu stylowi nie tylko kibicowania, ale wręcz życia stadionowych fanatyków.
W typowym stylu włoskim tifosi jednego klubu dzielą się na wiele grup, z których każda posiada osobną nazwę, flagę, odzież oraz pamiątki z nazwą grupy. Grupy stoją jednak i dopingują razem, we wspólnym „młynie”. Ponad 10 lat temu wydawało się, że kolebka ruchu ultras chyli się już ku upadkowi. Z powodu drastycznych restrykcji, w tym wprowadzenia karty kibica „tessera del tifoso”, wiele grup włoskich zawiesiło działalność. Jednak po kilku latach fani przezwyciężyli "tesserę" oraz inne trudności i dziś scena ta znów jaśnieje pełnym blaskiem.
STYL BAŁKAŃSKI – Zainspirowany jest stylem włoskim z domieszką angielskiego, co w połączeniu z walecznym charakterem bałkańskich narodów wykształciło własny bardzo wyrazisty model kibicowania, który następnie sam stał się inspiracją dla innych (głównie dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polski). Serbowie, Chorwaci czy Grecy słyną przede wszystkim z ogromnej żywiołowości i spontaniczności właściwej narodom południowej Europy. Ich znakiem firmowym są ogromne pokazy pirotechniczne, a race bardzo często po odpaleniu lądują na bieżni okalającej murawę. Kibice klubów greckich zrzeszają się w duże, jednolite grupy, których nazwy najczęściej zawierają w sobie człon „Gate”, oznaczający numer wejścia na stadion. I tak np. PAOK Saloniki to „Gate 4”, Olympiakos Pireus „Gate 7”, a Panathinaikos Ateny „Gate 13”. Wyjątkami są Aris Saloniki “Super 3” i AEK Ateny “Original 21”. Z kolei w byłej Jugosławii kibice często są podzieleni na mniejsze grupki, które jednak jednoczą się w jedną wielką formację i jeden wielki młyn, posiadający swój przydomek np. „Torcida” (Hajduk Split), „Bad Blue Boys” (Dinamo Zagrzeb), „Delije” (Crvena Zvezda Belgrad), „Grobari” (Partizan Belgrad), „The Maniacs” (Żeljeznicar Sarajewo), “Horde Zla” (FK Sarajewo).
STYL LATYNOSKI – Podobny do stylu włoskiego i bałkańskiego – również niezwykle żywiołowy, czasem wręcz nieskoordynowany i chaotyczny. Jest tu wyraźnie mniej misternie przygotowanych choreografii i pirotechniki niż w Europie, za to podziwiać można gigantyczne flagi-sektorówki zakrywające całe trybuny, pokazy złożone z baloników i podłużnych szarf w barwach klubowych, a melodyjny i rytmiczny doping – zwłaszcza w wykonaniu Argentyńczyków – uważany jest za najlepszy na świecie. Nigdzie indziej masy kibiców nie są tak rozentuzjazmowane, ale też ich postawa bardziej niż na Starym Kontynencie zależy od przebiegu wydarzeń na boisku. W przypadku bolesnej porażki piłkarzy fani nierzadko wpadają w niszczącą furię, natomiast w przypadku efektownej wygranej często zaobserwować można tłum wpadający w obłędny trans, podczas którego morze głów faluje, a każdy kibic tańczy, śpiewa i klaszcze jednocześnie.
Kibice w Argentynie tworzą zwarte grupy tzw. barra-bravas, a wszyscy (również oficjalnie niezrzeszeni) fani chcący cały mecz aktywnie kibicować grupują się na jednej trybunie, pod szyldem danej barry. Charakterystyczną cechą jest wspólne wejście na trybunę całej grupy, w pierwszych sekundach meczu, które odbywa się z wielką pompą. Korowód fanów wylewa się ze schodów na sektory w asyście orkiestry (która bębnami i trąbkami nadaje rytm przez cały mecz), a niekiedy ci najbardziej zaawansowani stażem kibice machają przy tym… rozłożonymi parasolkami w barwach klubowych.
Trochę inaczej wygląda sprawa na trybunach w Brazylii – tu kibice tworzą oficjalne stowarzyszenia tzw. torcidy, z których każda zasiada w innej części stadionu i osobno dopinguje, osobno wybija rytm za pomocą bębnów itd. Efektem jest chaos i mniejszy poziom decybeli niż w przypadku jednolitego młyna. W Europie podobne podziały zaobserwować można na Półwyspie Iberyjskim, zwłaszcza w Portugalii. Członkowie brazylijskich torcid dla dodatkowej identyfikacji ubierają się w t-shirty i bluzy z logo i nazwą swojej grupy, gdy tymczasem Argentyńczycy preferują koszulki-repliki klubowe, z herbem i nazwą klubu.
NAJWIĘKSZE DERBY ŚWIATA
ATENY
Najważniejszy mecz greckiej stolicy to Panathinaikos–Olympiakos. Warto pamiętać, że administracyjnie Ateny to tylko centralna część metropolii (z większych klubów na tym terenie siedzibę ma tylko Panathinaikos). Reszta klubów mieści się w zrośniętych z Atenami miastach, które razem tworzą jeden ogromny organizm miejski - aglomerację Wielkich Aten. Najbardziej znany z mniejszych miast aglomeracji jest oczywiście Pireus - siedziba Olympiakosu. Inne to m.in. Nea Smyrnis (klub - Panionios), Nea Philadelphia (klub - AEK) itd.
Początkowo kibice Olympiakosu rekrutowali się głównie z biednego portowego miasta - Pireusu. Obecnie jednak fanów tego klubu można spotkać w całej Grecji, gdyż Olympiakos to najpopularniejszy klub kraju i posiada poza aglomeracją ateńską 78 zarejestrowanych fan-klubów, w tym 4 na Cyprze. Niewiele ustępuje mu Panathinaikos, którego kibiców też można spotkać w wielu zakątkach Grecji, a w samej stolicy jest ich nieco więcej niż fanów lokalnych rywali. Dominują zwłaszcza w centralnych dzielnicach, podczas gdy Olympiakos przeważa w południowej i południowo-zachodniej części Aten. Olympiakos posiada w aglomeracji 27 zarejestrowanych fan-klubów (dzielnicowych), z których większość ma swoje oficjalne siedziby.
Trzecia siła miasta, bardzo nieznacznie odbiegająca od pierwszej dwójki, to AEK – klub założony w 1924 roku przez uciekinierów z Konstantynopola, a wielu jego kibiców to potomkowie repatriantów przybyłych z terenów dzisiejszej Turcji.
Ze względów bezpieczeństwa mecze derbowe w Grecji od blisko 20 lat odbywają się bez udziału kibiców gości, lecz atmosfera na nich i tak bywa niezwykle gorąca. Kibice nie szczędzą gardeł i środków pirotechnicznych, a od niedawna starają się także prezentować skomplikowane choreografie na trybunach.
Olympiakos rozgrywa mecze na stadionie „Georgios Karaiskakis” położonym na obrzeżach Pireusu. Jest to najnowocześniejszy obiekt piłkarski w całych Atenach i liczy około 33.000 miejsc. W 1981 roku wydarzyła się tu po meczu Olympiakos-AEK ogromna tragedia: 21 osób zginęło w wyniku stratowania przez tłum wychodzący ze stadionu po wygranym 6:0 meczu (brama była przymknięta i ludzie ściskali się przy wyjściu, podczas gdy tłum napierał z góry, ze schodów).
Z kolei wysłużony, ale dzięki temu bardzo klimatyczny stadion Panathinaikosu nosi imię „Apostolos Nikolaidis”, ale zwany jest też Leoforos od nazwy pobliskiej ulicy. Posiada on tylko 16.620 miejsc siedzących (choć rekord frekwencji wyniósł na nim 29.665 widzów w 1968 r.), dlatego też Panathinaikos w 2008 roku na blisko dekadę przeniósł się na potężny Stadion Olimpijski, który dzielił razem z AEK-iem. Wcześniej już dwa razy klub opuszczał stary stadion (w 1984 i 2005), ale za każdym razem na niego powracał. Obecnie znów gra na starym stadionie, mimo, że od lat mówi się o tym, że obiekt ma zostać zrównany z ziemią.
BELGRAD
Mecze pomiędzy Crveną Zvezdą, a Partizanem elektryzują całą Serbię, gdyż większość mieszkańców kraju kibicuje którejś z tych drużyn. Obydwa kluby zostały założone w 1945 roku przez władze komunistyczne, a dzięki sukcesom sportowym zyskały ogromną popularność. Według sondaży wciąż nieco więcej sympatyków ma Crvena Zvezda, choć to Partizan w ostatnich latach zdominował ligę pod względem piłkarskim.
Co ciekawe, zarówno „Marakanę” (obiekt Zvezdy), jak i nieco mniejszy stadion Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (obiekt Partizana) dzieli tylko kilkaset metrów. W dniach meczów derbowych kibice obu drużyn swobodnie docierają pod stadion rywali ze wszystkich stron miasta, ale główne ekipy ultras organizują przemarsze na stadiony przeciwników, dobrze obstawione przez policję. Nie ma też nigdy problemów z wpuszczeniem kibiców gości, którzy zazwyczaj meldują się w liczbach oscylujących wokół 5-10 tysięcy. Derby – zdaniem wielu najlepsze na świecie pod względem kibicowskim – słyną z niesamowicie gorącej atmosfery i prawdziwego pirotechnicznego „piekła”. W kwestii opraw dużo ciekawiej prezentują się kibice „Czerwonej Gwiazdy”, gdyż ich rywale bardzo rzadko przygotowują pracochłonne choreografie.
BUENOS AIRES
Najsłynniejsze derby Argentyny to mecz pomiędzy dwiema najbardziej popularnymi drużynami kraju i stolicy jednocześnie – Boca Juniors i River Plate. Obydwa kluby założono na samym początku XX wieku (River w 1901 r., Boca 1905 r.) w biednej portowej dzielnicy La Boca. Żółto-niebiescy pozostali tam do dziś dzień i tamże znajduje się ich słynny stadion „La Bombonera”. Natomiast biało-czerwoni przenieśli się w latach 30. XX wieku kilka kilometrów na północ, do zamożnej dzielnicy Nunez. Stąd też przydomek tego klubu - „Los Millonarios”, czyli „Milionerzy”.
Stadion River „El Monumental” został niedawno powiększony i ma oficjalną pojemność 84.500, natomiast obiekt Boca „La Bombonera” 57.000. Ze względów bezpieczeństwa kibice gości od ponad dekady nie są w Argentynie wpuszczani, z małymi wyjątkami.
Na trybunach rywalizują ze sobą „La Doce” (Boca) i „Los Borrachos Del Tablon” (River). Rywalizacja jest tak wielka, że w 2012 roku kibice Boca na koniec sezonu z równie wielką mocą co zdobycie tytułu mistrzowskiego, świętowali spadek zespołu River Plate do II ligi.
Do wielkich derbów aglomeracji Buenos Aires zaliczyć można także mecze San Lorenzo – Huracan oraz Independiente Avellaneda – Racing Club Avellaneda. Wiernym kibicem klubu San Lorenzo jest obecny Papież Franciszek.
Kibice w Argentynie mają możliwość zostania oficjalnymi członkami swoich klubów. W zamian za płacone składki klubowe mogą liczyć na tańsze bilety na mecze oraz brać udział w wyborach prezesa klubu!
Biorąc pod ilość członków klubów, to wygląda ona według źródła z 2009 roku następująco:
River Plate - 85.000 członków
Boca Juniors - 73.597 członków
Independiente de Avellaneda - 65.298 członków
San Lorenzo de Almagro - 40.000 członków
Racing Club de Avellaneda - 39.000 członków
W pierwszych 35 latach od powstania Primera Division w 1931 roku wszystkie tytuły mistrzowskie były rozdzielane między powyższymi pięcioma drużynami. Dopiero w 1967 roku przełamania passy dokonał klub Estudiantes de la Plata. Dlatego też do dziś mówi się o klasykach tylko i wyłącznie w przypadku meczów wcześniej wspomnianej piątki.
W 2001 roku gazeta „Diario Clarin“ przeprowadziła ankietę dotyczącą sympatii poszczególnym klubom w całej Argentynie. Rezultaty były następujące:
Boca Juniors - 30,4 %
River Plate - 28,06 %
Independiente de Avellaneda - 6,76 %
San Lorenzo de Almagro - 4,87 %
Racing Club de Avellaneda - 4,47 %
CHORWACJA
W Chorwacji mianem wielkich derbów określa się mecze drużyn z miast odległych o blisko 400 kilometrów! Mowa oczywiście o Hajduku Split i Dynamie Zagrzeb. Hajduk to najpopularniejszy klub w całym kraju, który całkowicie opanował serca kibiców w Dalmacji, a liczne grupy jego fanów spotkać można też w pozostałych regionach kraju, nie tylko na wybrzeżu. Z kolei Dynamo to duma chorwackiej stolicy i jej okolic.
Rywalizacja derbowa toczy się na stadionach „Poljud” w Splicie i „Maksimir” w Zagrzebiu. Kibice gości docierają na te mecze zazwyczaj w 1000-2000 osób (zawsze liczniejsi są goście ze Splitu w Zagrzebiu, niż odwrotnie). W dniach meczów derbowych Chorwacja dosłownie zamiera w oczekiwaniu na upragnione 90 minut, a na autostradzie łączącej obydwa miasta można wówczas spotkać niemal wyłącznie kibiców. Obie rywalizujące grupy – zarówno „Torcida”, jak i „Bad Blue Boys” słyną z melodyjnego dopingu, dużej dawki pirotechniki i niezłych opraw. Ilościowo na meczach domowych również nieco lepiej prezentuje się trybuna fanatyków Hajduka.
Rywalizacji Hajduka z Dynamem nie można upraszczać do samego futbolu. To rywalizacja ludzi z dwóch odrębnych kręgów kulturowych, historycznych i klimatycznych. Słoneczny, nadmorski Split kulturowo bliski krajom śródziemnomorskim i historycznie związany z Republiką Wenecji, stanowi duży kontrast dla leżącego przez lata pod rządami Habsburgów Zagrzebia, co widać w architekturze i mentalności jego mieszkańców. Zagrzeb jest typowym miastem środkowo-europejskim, również pod względem klimatycznym i społecznym.
l
HOLANDIA
W Holandii meczem numer jeden są pojedynki Ajaxu Amsterdam z Feyenoordem Rotterdam. Niestety, na te elektryzujące obydwa miasta mecze kibice gości nie są wpuszczani na stadion rywali, ze względów bezpieczeństwa. Taki stan trwa już kilkadziesiąt lat. Natomiast kibice gospodarzy od kilkunastu lat starają się prezentować na trybunach oprawy i pirotechnikę. Grupa ultras Ajaxu nazywa się „Vak-410”, a Feyenoordu „Vak-W”. Nie są to zbyt liczne grupy biorąc pod uwagę całkowitą liczbę publiczności, gdyż liczą zaledwie po kilkaset osób. Generalnie w Holandii dominuje mix angielskiego, niemieckiego i włoskiego stylu kibicowania.
MEDIOLAN
Obydwa słynne kluby z Mediolanu dzielą między sobą ten sam stadion – słynne San Siro. Najzagorzalsi kibice Milanu zajmują na nim trybunę południową, a Interu – północną. Podczas meczów derbowych większość stadionu przypada kibicom gospodarzy, zaś kibice gości dostają tylko wyższe piętro swojej zwyczajowej trybuny za bramką, co i tak daje kilka tysięcy fanów.
Grupy ultras z Mediolanu przygotowują jedne z najbardziej pomysłowych i skomplikowanych choreografii na świecie, zawsze pojawiają się też racowiska, choć w ostatnich latach już nie tak efektowne jak dawniej.
RIO DE JANEIRO
W Rio de Janeiro cztery kluby, które opanowały serca mieszkańców miasta, to Flamengo, Fluminense, Vasco da Gama i Botafogo. Najbardziej popularne jest Flamengo – statystycy liczbę sympatyków tej drużyny szacują na około 40 milionów. Największą grupą kibicowską FLA jest „Raca Rubro-Negra”. Najważniejszym meczem w mieście jest pojedynek z Flamengo, którego największa torcida nazywa się „Young Flu”.
Vasco Da Gama na początku swojego istnienia był jedynym klubem miasta, który przyjmował do siebie czarnoskórych członków, co nie wzbudzało sympatii bogatszych klubów. Najważniejsza torcida Vasco nazywa się „Forca Jovem”, a głównym rywalem fanów tego klubu jest Flamengo.
Botafogo to najmniejszy klub z całej „wielkiej czwórki”. Dla jego fanów największe znaczenie mają derby z Fluminense, a następnie z Flamengo.
Tradycyjnie wszystkie mecze derbowe w Rio odbywają się na słynnej Maracanie, na której fani obu grających mecz drużyn meldują się w wielotysięcznych liczbach, a liczba widzów często osiągała 100 tysięcy, przekraczając wszelkie normy bezpieczeństwa! A absolutny rekord frekwencji – 199.854 fanów – padł w 1950 roku na meczu Brazylia-Urugwaj. W Brazylii na meczach dość skrupulatnie przestrzega się zakazu odpalania pirotechniki, dlatego też pojawia się ona stosunkowo rzadko. Natomiast każda torcida ma na swoim wyposażeniu kilka efektownych sektorówek, a ostatnio coraz częściej na trybunach prezentowane są kartoniady.
RZYM
Derby Wiecznego Miasta rozgrywane na Stadionie Olimpijskim to jeden z najsłynniejszych klasyków na świecie, o ogromnych tradycjach kibicowskich. Zarówno Curva Sud (trybuna południowa, gdzie zasiadają ultrasi Romy), jak i Curva Nord (trybuna północna fanatyków Lazio) zawsze są pełne, a proporcje pomiędzy kibicami gospodarzy i gości na całym stadionie wynoszą zazwyczaj 60-40 (na trybunach wzdłuż boiska fani często bywają wymieszani). Obydwa młyny słyną z rytmicznego i melodyjnego dopingu, jednak można dostrzec pomiędzy nimi pewne różnice. Kibice Romy to prekursorzy stadionowych choreografii, natomiast fani Lazio przykładają do nich trochę mniejszą wagę, a ich styl kibicowania bywa we Włoszech określany „stylem angielskim”.
„Romanisti” dominują w centralnych dzielnicach Rzymu, a „Laziale” przeważają na peryferiach miasta i w jego okolicach. Kibice Lazio od lat mają przyklejoną łatkę ekipy prawicowej (niebezpodstawnie zresztą). Z tej przyczyny – dla kontrastu – ultrasów Romy niektórzy uważają za lewicowców, co nie jest prawdą, gdyż również i w ich szeregach przeważają prawicowe poglądy polityczne.
SAN PAULO
W największym mieście Ameryki Południowej, liczącym blisko 20 milionów mieszkańców, są trzy kluby posiadające liczne rzesze kibiców – Corinthians, Palmeiras i Sao Paulo FC. Zdecydowanie mniejszą popularnością cieszy się czwarty klub występujący w najwyższej klasie rozrywkowej – Portuguesa.
Najpopularniejszy jest Corinthians, a jego główna torcida “Gavioes da Fiel” jest największą w całym kraju. Uważa się ją też za najlepiej zorganizowaną. Najważniejsze derby to te z Palmeiras – drugim pod względem popularności klubem, którego główna torcida nazywa się „Mancha Verde”. Mecze derbowe zazwyczaj rozgrywane są na największym stadionie miasta – Morumbi – na którym fani obu drużyn pojawiają się w wielotysięcznych liczbach, prezentując liczne flagi sektorowe, podłużne szarfy w barwach, baloniady itp. Jednak stadion Morumbi – nominalnie należący do klubu San Paulo FC – nosi wśród kibiców Corinthians i Palmeiras pogardliwy przydomek „lodówa”, z powodu tego, że jego gospodarze – fani San Paulo FC – nie potrafią stworzyć na nim gorącej atmosfery, a ich klub zwyczajowo uważany jest za klub zamożniejszej warstwy społeczeństwa.
SANTIAGO DE CHILE
W stolicy Chile są trzy wielkie kluby – Universidad de Chile (w skrócie La U), Colo Colo oraz Universidad Catolica. Jednak to mecze pomiędzy dwiema pierwszymi drużynami są tym najważniejszym pojedynkiem miasta i całego kraju. Na trybunach rywalizują ze sobą ekipy „Los de Abajo” (La U) i „La Garra Blanca” (Colo-Colo), a derbom zawsze towarzyszy oprawa w postaci sektorówek, baloniad, serpentyn, rac i kolorowych świec dymnych. Jest to prawdziwy festiwal latynoskiej żywiołowości i spontaniczności. Mecze nie należą do bezpiecznych, dość często dochodzi do zamieszek na trybunach i poza stadionem.
Nieco mniejszą popularnością cieszy się Universidad Catolica – klub o identycznych barwach i niemal takiej samej nazwie jak Universidad de Chile. Obydwa kluby zostały założone przez rywalizujące ze sobą uniwersytety, dlatego też mecze pomiędzy nimi określa się mianem „derbów uniwersyteckich”.
STAMBUŁ
Stambuł to miasto leżące częściowo w Europie, a częściowo w Azji. Taki jest też charakter tutejszych kibiców. Mają grupy ultras, flagi i oprawy niczym typowo europejscy kibice, jednak od czasu do czasu daje znać o sobie bliskowschodnia dzikość i temperament. O derbach Stambułu krąży obiegowe zdanie, że jest to prawdziwe „piekło”, jednak ci, którzy widzieli je na żywo relacjonują, że jest to opinia przesadzona. Owszem, fanatyzm kibiców jest tu przeogromny, doping zazwyczaj też najwyższych lotów. Jednak od kilkunastu lat mecze te przypominają ligi zachodnioeuropejskie, ze schludnymi oprawami i ładem na trybunach, niż chaotyczną atmosferę charakterystyczną dla stadionów chociażby sąsiednich krajów takich jak Grecja i Cypr. Być może jest tak dlatego, że bilety na derby są bardzo drogie (od równowartości 150 zł w górę), a chętnych bardzo wielu i wejściówki trafiają w większości do posiadaczy karnetów, vipów i innych blisko związanych z klubami osób.
Dwa główne kluby miasta dzieli właściwie wszystko – Fenerbahce (grupa ultras „Genç Fenerbahçeliler”) był zakładany jako klub dla robotników, mecze Galatasaray (grupa „UltraSlan”) były natomiast rozrywką dla elit. Obydwa stadiony leżą po przeciwnych stronach Bosforu, co oznacza, że jeden z nich jest położony w Europie, a drugi już w Azji. Nieco mniejszą popularnością cieszy się trzecia siła miasta – Besiktas.